Strony

czwartek, 23 maja 2013

sobota, 11 maja 2013

NIVEA aqua effect.

Też znacie to uczucie kiedy skóra jest sucha, ściągnięta? Nie wyobrażacie sobie dnia bez kremu nawilżającego? Przekonajcie się czy NIVEA aqua effect to dla Was ratunek czy utrapienie.

Nivea aqua effect to krem raczej z niższej półki cenowej, jego koszt to granice 10zł. Co dostajemy za tak śmiesznie niską cenę? Całkiem przyjemne szklane opakowanie z plastikową pokrywką, dość fajnie się prezentuje.

Krem jest przeznaczony do skóry w każdym wieku. Ma dość gęstą konsystencję, ale nie tak jak standardowy krem nivea (w blaszanym niebieskim opakowaniu) co sprawia, że bardzo przyjemnie się go aplikuje. 

Dobrze się rozprowadza jednak smarując twarz na noc nawet rano budzimy się z przesadnie nawilżoną, klejącą buzią do tego stopnia, że potrafią się przyklejać do niego moje włosy. Nie każdemu taki efekt odpowiada, aczkolwiek wiem, że są tacy, którzy lubią to uczucie.;-) Ja nie, dlatego szczerz mówiąc nie jestem z niego szczególnie zadowolona. 
Nadaje się tylko dla osób potrzebujących wielkiego nawilżenia a nawet natłuszczenia. Ja mam wrażenie, że krem nie wchłania się przez noc tylko tak jak został nałożony pozostaje na mojej buzi. Przynosi ulgę baaaaardzo suchej skórze, dlatego stosuję go czasami jako ratunek. Na co dzień jego stosowanie jest dość uciążliwe. Aqua effect w tym przypadku jest prawdziwym efektem mokrej skóry. Pachnie standardowo jak większość produktów nivea. ;-)

Miałyście, używacie? 
Jaki polecacie krem bardzo nawilżający, ale nie klejący na noc? 
Dajcie znać. 

piątek, 8 marca 2013

idealny piątek.

Jako, że dziś zrobiłam sobie wolne, mogę spędzić trochę czasu tak, jak lubię najbardziej. ;)
 Dodatkowo chciałam pochwalić się Wam moim najnowszym zakupem. Te botki chodziły za mną już bardzo, bardzo długo, aż w końcu dorwałam je na promocji.
h&m 149zł 60zł


Wszystkiego najlepszego Dziewczyny! ;)

wtorek, 11 grudnia 2012

CATRICE Ultimate moisture

Hej,
Myślę, że powoli nadszedł czas w którym jestem odpowiednio przygotowana do zrecenzowania Wam podkładu z firmy Catrice. Używam go już od około dwóch miesięcy więc zdążyłam się z Nim trochę zapoznać. 
Na sam początek sprawy techniczne: Podkład kosztował mnie coś około 25zł i został zakupiony w drogerii Natura. Jakiś czas szukałam podkładu nie matującego, ale takiego nawilżającego do suchej skóry jak ten. Podkład jest zapakowany w klasyczne czarne opakowanie, nie zawiera pompki, ale przyjemnie wyciska odpowiednią ilość produktu. Ja wybrałam kolor najjaśniejszy 010 Light Beige.
Jak widzicie pojemność to 30ml a data ważności to 12 miesięcy od otwarcia produktu. Jednak UWAGA! W Naturze warto dokładnie obejrzeć produkt jaki kupujecie, gdyż często są one macane przez inne klientki mimo tego, że obok leży tester, niestety.. 
Oto co oferuje nam producent. I powiem Wam szczerze, że niemal ze wszystkim należy się zgodzić. Podkład jest lekki, nie obciąża buźki, nie zapycha. Delikatnie nawilża, bo oczywiście nie zastąpi nam kremu- ale w duecie sprawdza się naprawdę dobrze. Ma delikatny zapach, jednak dla mnie po chwili jest on całkowicie niewyczuwalny. 

Początkowo wygląda na trochę pomarańczowy, jednak po wchłonięciu dość ładnie przystosowuje się do koloru naszej skóry. Jednak zawiera lekko pomarańczowe tony, więc dla osób z czysto beżową i oliwkową karnacją zdecydowanie nie polecam. 
Rozprowadza się całkiem dobrze, ale trzeba się z nim chwilę napracować. Nie tworzy efektu maski, ale czasem lubi zostawiać smugi. Co ciekawe kryje naprawdę dobrze! To jest jego największy plus, a zarazem moje wielkie zdziwienie, jest to jeden z lepiej kryjących podkładów jakie miałam, oczywiście z cerą problemową nie dałby rady, ale z normalną radzi sobie świetnie. 

Nakładany palcami wymaga odrobiny wysiłku, ale utrzymuje się całkiem nieźle. Ja robię to pędzlem Hakuro H52 i jestem naprawdę zadowolona z trwałości. Produkt nie wymaga przypudrowania, jednak warto to zrobić pudrem fixującym. Myślę, że jest dość wydajny.Używam codziennie od około dwóch miesięcy i myślę, że zużyłam mniej niż połowę produktu. 

Nie jest to podkład idealny. Największe wątpliwości budzi kolor i trwałość produktu mogłaby być jeszcze lepsza. Jednak jak na podkład drogeryjny zaskoczył mnie swoim kryciem a co najważniejsze nie wysusza mojej skóry. 
Czy kupię ponownie? Być może. Myślę, że aktualnie będę chciała spróbować czegoś nowego, ale nie wykluczone, że jeszcze kiedyś zagości w mojej toaletce. 

Buziaki,
dissociay


czwartek, 22 listopada 2012

mySecret eye shadow.

Hej,
Chcę Wam dziś pokazać jeden z moich ulubionych cieni mono, który idealnie nadaje się do wykonania makijażu dziennego, ale i dzięki swojej rozświetlającej formule może stanowić doskonałą bazę dla makijażu mocniejszego, wieczorowego.

Mowa o cieniu z kolekcji mySecret z serii pearl touch w kolorze 103.


Cień ten nie znalazł się w mojej kolekcji przez przypadek. Kilkakrotnie widziałam jak wykorzystuje go w swoich makijażach jedna z vlogerek i bardzo, ale to bardzo podobał mi się efekt, który nim uzyskiwała. Będąc w Naturze.. nie mogłam się oprzeć ;)


Cień przepięknie wygląda na oku, ma bardzo niespotykany kolor, który moim zdaniem jest połączeniem szarości z fioletem, srebrem i brązem co już czyni go wartym uwagi. Produkt bardzo mocno ożywia i rozświetla spojrzenie tworząc na oku swego rodzaju taflę.


Dobrze się rozprowadza. W ciągu dnia schodzi równomiernie, nie roluje się, nie zbiera w załamaniu. Trwałość bez bazy jest przeciętna- z bazą nie mogę narzekać.


Jak widzicie pigmentacja jest naprawdę dobra.

Podczas aplikacji nie osypuje się, a praca z nim jest naprawdę przyjemna. Dodatkowym plusem jest cena. Pojedyncze cienie tej firmy kosztują poniżej 10zł i dostępne są w drogeriach Natura.

Podoba Wam się? Macie już jakieś cienie z tej firmy, co o nich myślicie?

wtorek, 20 listopada 2012

eTorebka

Cześć,
Chciałabym Wam pokazać moje najnowsze zakupy i przy okazji polecić sklep internetowy.
W niedzielę złożyłam zamówienie a już dziś cieszę się nową torebką, bo o takich zakupach mowa.

Torebki od zawsze stanowiły najliczniejszy element mojej garderoby. Niektórzy kupują buty w ilościach hurtowych, ja zaś torebki. ;)

Pierwsza to model MIZENSA PATI, którą kupiłam dla siebie. Potrzebowałam czarnej klasycznej torebki, która będzie elegancka (ale nie za bardzo) i będzie pasowała do wszystkiego. Dodatkowo jest to torba nawiązująca do oryginalnej torby  Pashli Phillipa Lima.
najbardziej mi się podoba możliwość noszenia jej w dwóch wariantach przedstawionych powyżej.
KOSZT: 119zł.

Kolejna to model MIZENSA ELSA, którą kupiłam z myślą o mojej Mamie. Prezentuje się tak:
KOSZT: 109zł 99zł

Obie torebki są naprawdę dobrze wykonane. Obie są ze skóry ekologicznej z dodatkami w kolorze złota.
Ciekawa jestem jak będą się sprawować.

Myślę, że warto zauważyć, że wszystkie torby ze sklepu etorebka są objęte 24 miesięczną gwarancją, co zaskoczyło mnie niesamowicie pozytywnie!

Myślę, że warto zajrzeć na tą stronę jeśli właśnie poszukujecie jakiejś fajnej torebki! Tym bardziej, że teraz są mega promocje.
Możecie też skorzystać z mojego rabatu w wysokości 5% na cały asortyment sklepu! 


KOD: 86571f00

poniedziałek, 19 listopada 2012

Własna paleta? Tylko z INGLOT!

Hej,
Dziś chciałam Wam zaprezentować mój jeden z najnowszych zakupów, mianowicie paletkę INGLOT FREEDOM SYSTEM. Dotychczas wszystkie moje cienie trzymałam w osobnych pudełeczkach, natomiast teraz chcę zbudować swoją własną unikalną dzienną paletkę cieni.


Paletka jest magnetyczna, więc można w niej przechowywać cienie (wkłady) niemal ze wszystkich firm. Akurat moja pomieści aż dziesięć takich wkładów, ale są dostępne warianty mniejsze i większe na cienie okrągłe i kwadratowe. Koszt paletki z dziesięcioma miejscami to 18zł w sklepie INGLOT.


Paletka dopiero zaczyna się wypełniać. Na razie trzymam w niej cztery cienie, które udało mi się kupić w ostatnim czasie.


Te cztery wystarczają do stworzenia co najmniej kilku wariantów dziennego makijażu do pracy czy szkoły. Mam jednak nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się kupić kilka kolejnych kolorów.


Wkłady INGLOT - 10zł (okrągłe)
Wkłady KOBO - 12zł

Ze wszystkich cieni jestem zadowolona. Dobrze się rozcierają, nie osypują. Utleniają się z biegiem dnia tracąc lekko swój pierwotny kolor, jednak nadal wyglądają dobrze nawet do 9-10h bez żadnych poprawek.

Jeśli nadal kupujecie cienie pojedynczo pomyślcie o stworzeniu własnej palety, wiele firm oferuje nam właśnie takie wkłady w rozmaitych kolorach. Inwestycja w paletkę szybko się zwróci ponieważ kupując wkład płacimy mniej (nie płacimy za opakowanie). Gwarantowana dobra zabawa przy tworzeniu własnych kompozycji kolorystycznych! ;)

Co myślicie o tym sposobie? Jakie cienie wolicie? Może macie już jakieś własne palety? Dajcie znać!